19 stycznia 2013

18. Na potwierdzenie

Od autora: UWAGA! Wspomnienia Louis’ego oparte na prawdziwych wydarzeniach.

18

Potwierdzenie



ŚRODA, 7 PAŹDZIERNIKA

Dziś mama zawiozła mnie na terapię do Dany. Na oddziale było bardzo spokojnie. Jej gabinet wciąż był taki sam. Usiadłem na krześle naprzeciwko niej i zacząłem opowiadać. Słowa wylewały się z moich ust jak wodospad. Później uderzały o dno i rozpryskiwały się na różne strony, tworząc wspomnienia. Mówiłem dużo o Harry’m i o tym, jak dobrze mi w domu. W pewnym momencie Dana przerwała mi i rzekła:
- Louis, cieszę się, że mówisz, ale nie o tym chcę z tobą porozmawiać.
Nie powinna mi przerywać. Powinna wiedzieć, że nie może. Bo gdy raz się otworzyłem, za drugim razem było trudniej. Po prostu coś mnie blokowało, a w myślach wciąż krążyło słowo: zamilcz.
Rozbolała mnie głowa i chciałem wrócić do domu. Ale wiedziałem, że nie mogę tak po prostu opuścić szpitala. Dana długo czekała na moją odpowiedź. Siedziałem i milczałem, próbując odepchnąć straszne obrazy. Za moją terapeutką było duże okno, przez które widziałem pusty plac. Wyobraziłem sobie, że nagle szyba pęka, a odłamki szkła wbijają się w plecy Dany. Jęknąłem.
- Louis? – powiedziała. – Dobrze się czujesz?
Nie. Nie czułem się dobrze i to było jasne. Chciałem tylko stąd zniknąć. Rozpłynąć się, wyparować.
- Tak – odparłem.
- Zadzwonię po twoją mamę. Na pewno wszystko dobrze?
Skinąłem głową.
Dana chwyciła telefon i wystukała numer. Mama odebrała niemal natychmiast, co jeszcze bardziej mnie zestresowało. Martwiła się, a to znaczyło, że nie jest ze mną dobrze. Nie tak, jak myślałem.
W tamtej chwili wydawało mi się, że cały świat mnie oszukuje. Szczególnie bliskie osoby.

Kiedy wróciłem do domu, nie było Harry’ego. Nie wrócił po lekcjach prosto do domu. Mama powiedziała, że pewnie siedzi u Niall’a. Nie wiem co się wtedy ze mną działo, ale pobiegłem na górę, zamknąłem się i zacząłem płakać. Dopiero później uświadomiłem sobie, że chciałem mieć Harry’ego tylko dla siebie. I nikt nie powinien mi go zabierać. I nie wiadomo dlaczego, mam wrażenie, że tak się stało. Kiedy teraz o tym piszę, boli mnie głowa. Jestem pusty, pozbawiony wszystkiego. Kolejna rzecz została mi odebrana. Tak jak Tamtego dnia.

Bo najgorsze co możesz odebrać dziecku, to jego niewinność.  

PIĄTEK, 9 PAŹDZIERNIK

Wczoraj cały dzień przesiedziałem w pokoju. Nikogo nie wpuszczałem. Siedzę na łóżku i czekam aż coś się stanie. Jestem taki przygnębiony. Mam nadzieję, że nagle umrę. Tak po prostu.

SOBOTA, 10 PAŹDZIERNIK

Poszliśmy do sklepu, a ja chciałem ukraść batonik. Ta cała narastająca adrenalina była jak narkotyk. Przez chwilę poczułem się jak dziecko, i to była dobra rzecz, ponieważ jeśli chodzi o dzieciństwo, to spędziłem je z Harry’m.

NIEDZIELA, 11 PAŹDZIERNIK

Przyjechał Robin, o którym mama i Anne tak dużo rozmawiały. Poszli do kościoła, a ja zostałem z Harry’m w domu. Zszedłem na dół i zauważyłem, że siedzi na sofie w salonie i ogląda telewizję. Uśmiechnąłem się, ponieważ telewizja była tak normalną rzeczą, której bardzo mi brakowało. Usiadłem obok Harry’ego i patrzyłem w migające obrazy. Od paru dni nie odzywaliśmy się do siebie i mogłem się założyć, że on nawet nie wiedział dlaczego.
Poczułem jak materac obok mnie się ugina. Harry usiadł bliżej. Tak, że dotykaliśmy się ciałami, lecz nadal milczeliśmy. W końcu odważyłem się spojrzeć mu w oczy. Były załzawione. Rozpłakałem się na myśl, że to moja wina. Po prostu siedziałem tam, obok niego, całkiem kruchy i zagubiony, wylewając wszystkie swoje emocje. A on patrzył na mnie tą swoją smutną miną i czekał. Czekał, ponieważ wiedział, że czas to najlepsze lekarstwo.
Otarłem oczy i powiedziałem:
- Przepraszam.
Dostrzegłem, że warga Harry’ego drży. Mimo to zdołał mi odpowiedzieć:
- Jeśli musisz płakać, pozwól na to. – Pociągnął nosem. – Jeśli musisz krzyczeć… pozwól mi to usłyszeć. Tylko nie zamykaj się w sobie. Masz życie, które powoli wypuszczasz. Wyślizguje się pomiędzy twoimi palcami. – Przerwał. – Nie sądziłem, że kiedyś to powiem… musisz mówić o przeszłości. Wiem jakie to trudne. I wiem, że wydaje ci się, iż nic to nie da. Ale proszę. Proszę, zaufaj mi.
Harry zawsze był nieśmiałą osobą. Musiałem go bronić, zachęcać i opiekować się nim. Ale w ciągu tych dwóch lat zbyt wiele się zmieniło. Teraz ja byłem kruchy. Nie on.
- Nie potrafię o tym mówić, Harry.
- Ależ potrafisz.
Jego oczy były pełne nadziei. Tak boleśnie pełne.
- Nawet… n-nawet nie wiem, od cz-czego zacząć.
- Najlepiej od początku. Wiem, że będzie bolało, ale… Louis, kochanie – jego głos brzmiał tak łagodnie. – to jak z wyrywaniem zęba.
- J-ja… - próbowałem. – Pamiętam, że… pamiętam, że było ciemno i zimno. I bałem się…
Harry wciąż na mnie patrzył. Wziąłem głęboki oddech.
Nigdy nie zapomnę tego co mu powiedziałem. Tak jak nigdy nie zapomnę Tamtego koszmarnego dnia. Choćbym nie wiem jak chciał.

Było lato. Biegliśmy z Harry’m do pociągu. Wbiegłem pierwszy i obróciłem się. Spostrzegłem, że mój przyjaciel potyka się i upada na ziemię. Doskonale słyszałem pikanie i wiedziałem, że nie zdąży wskoczyć, więc chciałem mu pomóc. Drzwi zaczęły się zasuwać, a ktoś pociągnął mnie do tyłu.
- Ostrożnie! – powiedziała kobieta, wciąż trzymając mnie za T-shirt.
Wiele razy myślałem o tym, co byłoby, gdyby zostawiła mnie w spokoju. Tysiące razy przewijała mi się przez myśli wizja tego, że wyskakuję z pociągu i biegnę w stronę Harry’ego.
Natychmiastowo ruszyliśmy, zostawiając całą resztę w tyle, wraz z moim przyjacielem. Znalazłem wolne miejsce pomiędzy dwoma chłopakami w mniej więcej moim wieku. Wtedy nie sądziłem, że jeszcze kiedyś ich zobaczę. Ale w rzeczywistości spędziłem z nimi dwa lata w tym samym pomieszczeniu.
Powinienem domyślić się, że coś jest nie tak, gdy zauważyłem, że pewien mężczyzna obserwuje nas od bardzo dawna. Każdej kolejnej nocy przeklinałem swój optymizm, entuzjazm i szczęście, które przywiozłem z Francji. Jak w ogóle mogłem być szczęśliwy, gdy obok mnie nie było Harry’ego?
Usłyszałem pisk hamulców. Wysiadłem na stacji, rozejrzałem się za ławką, by poczekać na niej na kolejny pociąg, którym miał przyjechać Harry. Wtedy podszedł do mnie Ten mężczyzna i dwaj chłopcy, David i Aron. Wyglądali na zdezorientowanych, ale starających się wyglądać spokojnie.
Mężczyzna powiedział:
- Szukam chłopców, którzy pomogliby mi nosić pudełka z papierami z biura do mojego mieszkania. To niedaleko, zobaczycie jak wyjdziemy z metra – powiedział, wskazując ręką na schody. – zapłacę wam.
Wydawało mi się dziwne, że mężczyzna jadący w metrze nagle przypomniał sobie o papierach i prosi piętnastolatków o pomoc. Ale chciałem być uprzejmy. Poszliśmy do budynku - nie wyglądał jak biuro. Wymieniliśmy porozumiewawcze spojrzenia z chłopakami, ale nic nie zrobiliśmy.
David powiedział:
- Gdzie te papiery?
Naprzeciwko mnie było duże okno, a od szyby odbijał się mężczyzna. Widziałem jak trzyma coś w rękach za plecami. Chciałem krzyczeć, ale gdy nabrałem powietrza, on uderzył Arona. David chciał wybiec, ale jego też ogłuszył. Ja byłem sparaliżowany. Nagle usłyszeliśmy huk i szyba przede mną pękła. Zdążyłem się schylić; niestety mężczyzna także.
Następne co pamiętam to to, że obudziłem się w zupełnie obcym miejscu z potwornym bólem głowy i chęcią wymiotów. To była jakaś piwnica bez okien i z metalowymi drzwiami, przy których wisiał mały głośniczek. Może coś w rodzaju domofonu. Później wszyscy wiedzieliśmy, że przez to urządzenie wydawane są rozkazy.
Kiedy obudził się David, potem Aron i mała dziewczynka, trzęsąca się w kącie, zrozumiałem co się dzieje i jedyne co potrafiłem zrobić, to płakać.
Staliśmy się niewolnikami. Mężczyzna porwał nas, uwięził i kazał robić wszystko na co miał ochotę.

Kiedy mówiłem o tym Harry’emu, płakał.
- Kiedy się sprzeciwialiśmy, zamykał nas bez jedzenia i wody na trzy dni. W kompletnych ciemnościach. Czasem nas rozdzielał – rzekłem. – Dziewczynkę wykorzystywał seksualnie. Była… była jeszcze taka młoda.
- Cz-czy zrobił ci krzywdę… no wiesz? – zapytał Harry.
- Nie taką jak jej. Wiesz… ten głośniczek przy drzwiach był najgorszy. Przez cały czas bałem się, że usłyszę tam swoje imię. Przywoływał mnie parę razy w tygodniu i dotykał w różnych miejscach. Kazał mi się rozbierać. Stałem tak po prostu, a on patrzył na mnie i to mu wystarczyło.
Harry zassał mocno powietrze i zdusił jęk. Dziwnym trafem, ja nie płakałem. Czułem pustkę.
- Kazał do siebie mówić „panie”. Wciąż trudno mi to wymówić. Ja… przepraszam. – Przerwałem na moment. – Kilka miesięcy temu zawołał mnie i kazał coś ugotować. Nic nie pamiętałem. Nie wiedziałem już jak to się robi. I kiedy tak stałem, a on wyszedł do łazienki, coś podkusiło mnie, by sprawdzić, czy drzwi wyjściowe na pewno są zamknięte. Podszedłem… bardzo delikatnie nacisnąłem klamkę i… Boże.
- Louis?
- Harry, one były otwarte. Ja… to… to nie było tak, że od razu wybiegłem. To… to był za duży szok. Niedowierzanie. Wiele razy śniła mi się wolność. Nie byłem nawet pewien, czy nadal nie śnię.
- Co było dalej? – zapytał delikatnie Harry.
- Postawiłem stopę na mokrej trawie. Nie sądziłem, że uczucie rosy na gołej stopie jest tak przyjemne. W tamtej chwili nie byłem w stanie wyobrazić sobie nic lepszego. – Westchnąłem. - I to świeże powietrze. Pamiętam, że… spojrzałem na ulicę i stała tam osłupiała kobieta. Uświadomiłem sobie jak strasznie muszę wyglądać. Miałem dużo dłuższe włosy, byłem brudny, zmizerniały i słaby. Zacząłem iść w jej kierunku.
- Już nic nie mów – przerwał Harry. – Nie mogę tego znieść.
Przełknąłem ślinę.
- Przepraszam.
- Nie. Proszę, nie przepraszaj. Po prostu… daj mi do tego przywyknąć.
Rozsypywałem się na setki kawałków. Wydawało mi się, że sprawiłem mu ból; że to dla niego za dużo. Patrzyłem jak powstrzymuje płacz, jak patrzy na mnie ze współczuciem i w tamtej chwili zrozumiałem, że znów to on potrzebuje mnie. I pierwszy raz od bardzo dawna poznałem uczucie ulgi, lekkości. Stałem się powietrzem.
- Czuję się dużo lepiej, Harry – wycedziłem bez zastanowienia.
Harry wyciągnął ramiona i przytulił mnie. Był ciepły, a jego policzki mokre.
- W najmroczniejszych fantazjach staję w przypadkowym miejscu, na przypadkowym klifie i skaczę do morza, głośno się śmiejąc – powiedział.
Wystarczyło te parę słów. Ta cała bezsensowność. Czarny humor. Po prostu wybuchliśmy śmiechem i śmialiśmy się tak długo, aż zrozumieliśmy, że to niestosowne. Potem Harry kazał mi się ubrać. Powiedział, że Niall ma nowe prawo jazdy i zabierze nas w jakieś miejsce.
Nie byłem zadowolony, że znów rozmawiamy o Niall’u, ale siedziałem cicho.

Później okazało się, że Niall tylko użyczył samochodu. Kiedy przyjechaliśmy na obrzeża Islington, odjechał, zostawiając nas samych. Wyszliśmy na niedużą górkę i spojrzeliśmy na drzewo, a raczej drzewko. Jeszcze bardzo słabe i małe. Posadzone przez mojego tatę, gdy był nastolatkiem. Naokoło postawiony był mały płotek i kilka zniczy oraz kwiatów.
- To było twoje drzewko pamięci – powiedział Harry. – Nazwaliśmy je „Louis”… no wiesz… po tobie. Ale teraz to już nieważne.
- Ależ ważne – westchnąłem.
Harry wyciągnął rękę z kieszeni i splótł nasze palce. Był to tak mały, ale znaczący gest, że zachciało mi się płakać. Lecz zacząłem powtarzać w myślach: nie płacz. Dasz radę. Wszystko jest dobrze. Już jest. I było. Ponieważ Harry był obok i parę minut temu był także po to, by mnie wysłuchać.
W szpitalu słyszałem o bombie, o terrorystach, o zamachu. I teraz tak sobie myślę, że Bóg uratował Harry’ego tylko dlatego, że go potrzebowałem.



4 komentarze:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. o jej. 'Panie'? serio? jak dorwę, tego pedofila, któremu zachciało się rządzić Louis'm, to go porwę. kutwa. złapie, powieszę głową w dół, spuszczę z niego krew, potnę, schowam w worku i wrzuce do jeziora.
    ugh.
    Lou... biedaczek.
    o jej. to jeszcze nie koniec nie? jestem ciekawa, jak zakończysz. ja nie potrafiłabym.. ale Ty jesteś zdolna! :D

    OdpowiedzUsuń
  3. nawet nie wiesz, jak mi biło serce, kiedy zobaczyłam nowy rozdział. nie wiem, dlaczego, ale każdy wywołuje we mnie mnóstwo sprzecznych emocji, mam ochotę uśmiechać się i płakać jednocześnie... wiem, że Lou teraz nie będzie miał łatwo, ale mam nadzieję, że wszystko się uda z pomocą Harry'ego :) piszesz genialnie i mam nadzieję, że rozdziały zaczną pojawiać się jeszcze częściej! xd
    mam pytanie - informujesz o nowych rozdziałach? jeżeli tak, byłabym wdzięczna, gdybyś mnie powiadamiała na twitterze (@chezychezychezy)
    czekam na kolejny xx

    OdpowiedzUsuń
  4. zaciekawiło mnie :D
    czekam na kolejny :)
    i zapraszam do mnie <3
    www.kissmelouis.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń