Od autora: UWAGA! Wspomnienia Louis’ego oparte na prawdziwych wydarzeniach.
18
Potwierdzenie
ŚRODA, 7 PAŹDZIERNIKA
Dziś mama zawiozła mnie na terapię do Dany. Na oddziale było bardzo
spokojnie. Jej gabinet wciąż był taki sam. Usiadłem na krześle naprzeciwko niej
i zacząłem opowiadać. Słowa wylewały się z moich ust jak wodospad. Później
uderzały o dno i rozpryskiwały się na różne strony, tworząc wspomnienia.
Mówiłem dużo o Harry’m i o tym, jak dobrze mi w domu. W pewnym momencie Dana
przerwała mi i rzekła:
- Louis, cieszę się, że mówisz, ale nie o tym chcę z tobą porozmawiać.
Nie powinna mi przerywać. Powinna wiedzieć, że nie może. Bo gdy raz się
otworzyłem, za drugim razem było trudniej. Po prostu coś mnie blokowało, a w
myślach wciąż krążyło słowo: zamilcz.
Rozbolała mnie głowa i chciałem wrócić do domu. Ale wiedziałem, że nie
mogę tak po prostu opuścić szpitala. Dana długo czekała na moją odpowiedź.
Siedziałem i milczałem, próbując odepchnąć straszne obrazy. Za moją terapeutką
było duże okno, przez które widziałem pusty plac. Wyobraziłem sobie, że nagle
szyba pęka, a odłamki szkła wbijają się w plecy Dany. Jęknąłem.
- Louis? – powiedziała. – Dobrze się czujesz?
Nie. Nie czułem się dobrze i to było jasne. Chciałem tylko stąd
zniknąć. Rozpłynąć się, wyparować.
- Tak – odparłem.
- Zadzwonię po twoją mamę. Na pewno wszystko dobrze?
Skinąłem głową.
Dana chwyciła telefon i wystukała numer. Mama odebrała niemal
natychmiast, co jeszcze bardziej mnie zestresowało. Martwiła się, a to
znaczyło, że nie jest ze mną dobrze. Nie tak, jak myślałem.
W tamtej chwili wydawało mi się, że cały świat mnie oszukuje.
Szczególnie bliskie osoby.
Kiedy wróciłem do domu, nie było Harry’ego. Nie wrócił po lekcjach
prosto do domu. Mama powiedziała, że pewnie siedzi u Niall’a. Nie wiem co się
wtedy ze mną działo, ale pobiegłem na górę, zamknąłem się i zacząłem płakać.
Dopiero później uświadomiłem sobie, że chciałem mieć Harry’ego tylko dla
siebie. I nikt nie powinien mi go zabierać. I nie wiadomo dlaczego, mam
wrażenie, że tak się stało. Kiedy teraz o tym piszę, boli mnie głowa. Jestem
pusty, pozbawiony wszystkiego. Kolejna rzecz została mi odebrana. Tak jak
Tamtego dnia.
Bo najgorsze co możesz odebrać dziecku, to jego niewinność.
PIĄTEK, 9 PAŹDZIERNIK
Wczoraj cały dzień przesiedziałem w pokoju. Nikogo nie wpuszczałem.
Siedzę na łóżku i czekam aż coś się stanie. Jestem taki przygnębiony. Mam
nadzieję, że nagle umrę. Tak po prostu.
SOBOTA, 10 PAŹDZIERNIK
Poszliśmy do sklepu, a ja chciałem ukraść batonik. Ta cała narastająca
adrenalina była jak narkotyk. Przez chwilę poczułem się jak dziecko, i to była
dobra rzecz, ponieważ jeśli chodzi o dzieciństwo, to spędziłem je z Harry’m.
NIEDZIELA, 11 PAŹDZIERNIK
Przyjechał Robin, o którym mama i Anne tak dużo rozmawiały. Poszli do
kościoła, a ja zostałem z Harry’m w domu. Zszedłem na dół i zauważyłem, że
siedzi na sofie w salonie i ogląda telewizję. Uśmiechnąłem się, ponieważ
telewizja była tak normalną rzeczą, której
bardzo mi brakowało. Usiadłem obok Harry’ego i patrzyłem w migające obrazy. Od
paru dni nie odzywaliśmy się do siebie i mogłem się założyć, że on nawet nie
wiedział dlaczego.
Poczułem jak materac obok mnie się ugina. Harry usiadł bliżej. Tak, że
dotykaliśmy się ciałami, lecz nadal milczeliśmy. W końcu odważyłem się spojrzeć
mu w oczy. Były załzawione. Rozpłakałem się na myśl, że to moja wina. Po prostu
siedziałem tam, obok niego, całkiem kruchy i zagubiony, wylewając wszystkie swoje emocje. A on patrzył na mnie
tą swoją smutną miną i czekał. Czekał, ponieważ wiedział, że czas to najlepsze
lekarstwo.
Otarłem oczy i powiedziałem:
- Przepraszam.
Dostrzegłem, że warga Harry’ego drży. Mimo to zdołał mi odpowiedzieć:
- Jeśli musisz płakać, pozwól na to. – Pociągnął nosem. – Jeśli musisz
krzyczeć… pozwól mi to usłyszeć. Tylko nie zamykaj się w sobie. Masz życie,
które powoli wypuszczasz. Wyślizguje się pomiędzy twoimi palcami. – Przerwał. –
Nie sądziłem, że kiedyś to powiem… musisz mówić o przeszłości. Wiem jakie to
trudne. I wiem, że wydaje ci się, iż nic to nie da. Ale proszę. Proszę, zaufaj
mi.
Harry zawsze był nieśmiałą osobą. Musiałem go bronić, zachęcać i
opiekować się nim. Ale w ciągu tych dwóch lat zbyt wiele się zmieniło. Teraz ja
byłem kruchy. Nie on.
- Nie potrafię o tym mówić, Harry.
- Ależ potrafisz.
Jego oczy były pełne nadziei. Tak boleśnie pełne.
- Nawet… n-nawet nie wiem, od cz-czego zacząć.
- Najlepiej od początku. Wiem, że będzie bolało, ale… Louis, kochanie –
jego głos brzmiał tak łagodnie. – to jak z wyrywaniem zęba.
- J-ja… - próbowałem. – Pamiętam, że… pamiętam, że było ciemno i zimno.
I bałem się…
Harry wciąż na mnie patrzył. Wziąłem głęboki oddech.
Nigdy nie zapomnę tego co mu powiedziałem. Tak jak nigdy nie zapomnę
Tamtego koszmarnego dnia. Choćbym nie wiem jak chciał.
Było lato. Biegliśmy z Harry’m do pociągu. Wbiegłem pierwszy i
obróciłem się. Spostrzegłem, że mój przyjaciel potyka się i upada na ziemię.
Doskonale słyszałem pikanie i wiedziałem, że nie zdąży wskoczyć, więc chciałem
mu pomóc. Drzwi zaczęły się zasuwać, a ktoś pociągnął mnie do tyłu.
- Ostrożnie! – powiedziała kobieta, wciąż trzymając mnie za T-shirt.
Wiele razy myślałem o tym, co byłoby, gdyby zostawiła mnie w spokoju.
Tysiące razy przewijała mi się przez myśli wizja tego, że wyskakuję z pociągu i
biegnę w stronę Harry’ego.
Natychmiastowo ruszyliśmy, zostawiając całą resztę w tyle, wraz z moim
przyjacielem. Znalazłem wolne miejsce pomiędzy dwoma chłopakami w mniej więcej
moim wieku. Wtedy nie sądziłem, że jeszcze kiedyś ich zobaczę. Ale w
rzeczywistości spędziłem z nimi dwa lata w tym samym pomieszczeniu.
Powinienem domyślić się, że coś jest nie tak, gdy zauważyłem, że pewien
mężczyzna obserwuje nas od bardzo dawna. Każdej kolejnej nocy przeklinałem swój
optymizm, entuzjazm i szczęście, które przywiozłem z Francji. Jak w ogóle
mogłem być szczęśliwy, gdy obok mnie nie było Harry’ego?
Usłyszałem pisk hamulców. Wysiadłem na stacji, rozejrzałem się za
ławką, by poczekać na niej na kolejny pociąg, którym miał przyjechać Harry. Wtedy
podszedł do mnie Ten mężczyzna i dwaj chłopcy, David i Aron. Wyglądali na
zdezorientowanych, ale starających się wyglądać spokojnie.
Mężczyzna powiedział:
- Szukam chłopców, którzy pomogliby mi nosić pudełka z papierami z
biura do mojego mieszkania. To niedaleko, zobaczycie jak wyjdziemy z metra –
powiedział, wskazując ręką na schody. – zapłacę wam.
Wydawało mi się dziwne, że mężczyzna jadący w metrze nagle przypomniał
sobie o papierach i prosi piętnastolatków o pomoc. Ale chciałem być uprzejmy.
Poszliśmy do budynku - nie wyglądał jak biuro. Wymieniliśmy porozumiewawcze
spojrzenia z chłopakami, ale nic nie zrobiliśmy.
David powiedział:
- Gdzie te papiery?
Naprzeciwko mnie było duże okno, a od szyby odbijał się mężczyzna.
Widziałem jak trzyma coś w rękach za plecami. Chciałem krzyczeć, ale gdy
nabrałem powietrza, on uderzył Arona. David chciał wybiec, ale jego też
ogłuszył. Ja byłem sparaliżowany. Nagle usłyszeliśmy huk i szyba przede mną
pękła. Zdążyłem się schylić; niestety mężczyzna także.
Następne co pamiętam to to, że obudziłem się w zupełnie obcym miejscu z
potwornym bólem głowy i chęcią wymiotów. To była jakaś piwnica bez okien i z
metalowymi drzwiami, przy których wisiał mały głośniczek. Może coś w rodzaju
domofonu. Później wszyscy wiedzieliśmy, że przez to urządzenie wydawane są
rozkazy.
Kiedy obudził się David, potem Aron i mała dziewczynka, trzęsąca się w
kącie, zrozumiałem co się dzieje i jedyne co potrafiłem zrobić, to płakać.
Staliśmy się niewolnikami. Mężczyzna porwał nas, uwięził i kazał robić
wszystko na co miał ochotę.
Kiedy mówiłem o tym Harry’emu, płakał.
- Kiedy się sprzeciwialiśmy, zamykał nas bez jedzenia i wody na trzy
dni. W kompletnych ciemnościach. Czasem nas rozdzielał – rzekłem. – Dziewczynkę
wykorzystywał seksualnie. Była… była jeszcze taka młoda.
- Cz-czy zrobił ci krzywdę… no wiesz? – zapytał Harry.
- Nie taką jak jej. Wiesz… ten głośniczek przy drzwiach był najgorszy.
Przez cały czas bałem się, że usłyszę tam swoje imię. Przywoływał mnie parę
razy w tygodniu i dotykał w różnych miejscach. Kazał mi się rozbierać. Stałem
tak po prostu, a on patrzył na mnie i to mu wystarczyło.
Harry zassał mocno powietrze i zdusił jęk. Dziwnym trafem, ja nie
płakałem. Czułem pustkę.
- Kazał do siebie mówić „panie”. Wciąż trudno mi to wymówić. Ja…
przepraszam. – Przerwałem na moment. – Kilka miesięcy temu zawołał mnie i kazał
coś ugotować. Nic nie pamiętałem. Nie wiedziałem już jak to się robi. I kiedy
tak stałem, a on wyszedł do łazienki, coś podkusiło mnie, by sprawdzić, czy
drzwi wyjściowe na pewno są zamknięte. Podszedłem… bardzo delikatnie nacisnąłem
klamkę i… Boże.
- Louis?
- Harry, one były otwarte. Ja… to… to nie było tak, że od razu
wybiegłem. To… to był za duży szok. Niedowierzanie. Wiele razy śniła mi się wolność.
Nie byłem nawet pewien, czy nadal nie śnię.
- Co było dalej? – zapytał delikatnie Harry.
- Postawiłem stopę na mokrej trawie. Nie sądziłem, że uczucie rosy na
gołej stopie jest tak przyjemne. W tamtej chwili nie byłem w stanie wyobrazić
sobie nic lepszego. – Westchnąłem. - I to świeże powietrze. Pamiętam, że…
spojrzałem na ulicę i stała tam osłupiała kobieta. Uświadomiłem sobie jak
strasznie muszę wyglądać. Miałem dużo dłuższe włosy, byłem brudny, zmizerniały
i słaby. Zacząłem iść w jej kierunku.
- Już nic nie mów – przerwał Harry. – Nie mogę tego znieść.
Przełknąłem ślinę.
- Przepraszam.
- Nie. Proszę, nie przepraszaj. Po prostu… daj mi do tego przywyknąć.
Rozsypywałem się na setki kawałków. Wydawało mi się, że sprawiłem mu
ból; że to dla niego za dużo. Patrzyłem jak powstrzymuje płacz, jak patrzy na
mnie ze współczuciem i w tamtej chwili zrozumiałem, że znów to on potrzebuje
mnie. I pierwszy raz od bardzo dawna poznałem uczucie ulgi, lekkości. Stałem
się powietrzem.
- Czuję się dużo lepiej, Harry – wycedziłem bez zastanowienia.
Harry wyciągnął ramiona i przytulił mnie. Był ciepły, a jego policzki
mokre.
- W najmroczniejszych fantazjach staję w przypadkowym miejscu, na
przypadkowym klifie i skaczę do morza, głośno się śmiejąc – powiedział.
Wystarczyło te parę słów. Ta cała bezsensowność. Czarny humor. Po
prostu wybuchliśmy śmiechem i śmialiśmy się tak długo, aż zrozumieliśmy, że to
niestosowne. Potem Harry kazał mi się ubrać. Powiedział, że Niall ma nowe prawo
jazdy i zabierze nas w jakieś miejsce.
Nie byłem zadowolony, że znów rozmawiamy o Niall’u, ale siedziałem
cicho.
Później okazało się, że Niall tylko użyczył samochodu. Kiedy
przyjechaliśmy na obrzeża Islington, odjechał, zostawiając nas samych.
Wyszliśmy na niedużą górkę i spojrzeliśmy na drzewo, a raczej drzewko. Jeszcze
bardzo słabe i małe. Posadzone przez mojego tatę, gdy był nastolatkiem. Naokoło
postawiony był mały płotek i kilka zniczy oraz kwiatów.
- To było twoje drzewko pamięci – powiedział Harry. – Nazwaliśmy je „Louis”…
no wiesz… po tobie. Ale teraz to już nieważne.
- Ależ ważne – westchnąłem.
Harry wyciągnął rękę z kieszeni i splótł nasze palce. Był to tak mały,
ale znaczący gest, że zachciało mi się płakać. Lecz zacząłem powtarzać w
myślach: nie płacz. Dasz radę. Wszystko jest
dobrze. Już jest. I było. Ponieważ Harry był obok i parę minut temu był
także po to, by mnie wysłuchać.
W szpitalu słyszałem o bombie, o terrorystach, o zamachu. I teraz tak
sobie myślę, że Bóg uratował Harry’ego tylko dlatego, że go potrzebowałem.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńo jej. 'Panie'? serio? jak dorwę, tego pedofila, któremu zachciało się rządzić Louis'm, to go porwę. kutwa. złapie, powieszę głową w dół, spuszczę z niego krew, potnę, schowam w worku i wrzuce do jeziora.
OdpowiedzUsuńugh.
Lou... biedaczek.
o jej. to jeszcze nie koniec nie? jestem ciekawa, jak zakończysz. ja nie potrafiłabym.. ale Ty jesteś zdolna! :D
nawet nie wiesz, jak mi biło serce, kiedy zobaczyłam nowy rozdział. nie wiem, dlaczego, ale każdy wywołuje we mnie mnóstwo sprzecznych emocji, mam ochotę uśmiechać się i płakać jednocześnie... wiem, że Lou teraz nie będzie miał łatwo, ale mam nadzieję, że wszystko się uda z pomocą Harry'ego :) piszesz genialnie i mam nadzieję, że rozdziały zaczną pojawiać się jeszcze częściej! xd
OdpowiedzUsuńmam pytanie - informujesz o nowych rozdziałach? jeżeli tak, byłabym wdzięczna, gdybyś mnie powiadamiała na twitterze (@chezychezychezy)
czekam na kolejny xx
zaciekawiło mnie :D
OdpowiedzUsuńczekam na kolejny :)
i zapraszam do mnie <3
www.kissmelouis.blogspot.com