19
Na krzyk
protestu
PONIEDZIAŁEK, 12 PAŹDZIERNIKA
Dziś rano poznałem Robina. Przyjechał pod nasz dom ładnym czarnym
samochodem, którego marki nie rozpoznałem. Nigdy nie byłem w tym dobry.
Zaproponował, że podwiezie Harry’ego do szkoły i wtedy zaczęła się awantura, bo
Harry wcale nie chciał tam być. Stwierdził, że źle się czuje. Anne już prawie
pozwoliła mu zostać, ale ja wiedziałem, że on udaje i powiedziałem to.
Nie chciałem być złośliwy. Po prostu martwię się o jego przyszłość.
Chcę, żeby się uczył bez względu na to, czym w tym czasie zajmuję się ja.
- Harry, proszę – powiedziała Anne, trzymając plecak Harry’ego.
Parę dni temu byłem w jego pokoju i znalazłem obok łóżka torbę, którą
kupiłem mu w Leeds. Wciąż były tam moje dziwne rysunki, napisy i nazwy
zespołów. Była trochę zniszczona. Lubię sobie wyobrażać, że kiedy mnie nie
było, Harry nie potrafił się z nią rozstać. Lubię sobie wyobrażać, że bardzo mu
na mnie zależało.
Kiedy tak Anne, Harry i Robin się kłócili, ja i mama ubieraliśmy się,
by pojechać do Bethlem Royal Hospital. Zanim zawinąłem szalik wokół szyi, mama
zapytała:
- Co ci się stało?
I spojrzała na zaczerwienione miejsce poniżej mojej szczęki. Harry’emu
najwyraźniej zebrało się na złośliwości, bo skrzyżował ręce na piersi i
powiedział przy wszystkich:
- Teraz jest tylko mój.
Nie jestem pewien, ale chyba się uśmiechnąłem i natychmiast zasłoniłem
usta szalikiem. Robin milczał, tak samo Anne. Za to mama spojrzała na mnie,
potem na Harry’ego i znów na mnie, po czym rzekła:
- Czy mój syn się rumieni?
Nikt nie odpowiedział. Wszyscy wlepili we mnie wzrok. Robin patrzył
bardzo łagodnie. Anne ze zdziwieniem, a Harry… cóż, wzrok Harry’ego był po
prostu łobuzerski. Przez chwilę zdawało mi się, że go nie znam.
WTOREK, 13 PAŹDZIERNIKA
Wczoraj byłem u Dany. Powiedziałem, że rozmawiałem z Harry’m o Tamtym
dniu i całej sprawie.
- Dlaczego nie rozmawiasz o tym ze mną? – zapytała ze swoim cholernym
spokojem.
- Nie wiem – odpowiedziałem.
I na tym koniec.
Nic więcej nie powiedziałem. Dana była bardzo zdenerwowana. Mam to
gdzieś. Co obchodzi ją to, że byłem więziony? Nie ma pojęcia o zaginionych
dzieciach. Powiedziałem jej o tym, a ona kazała mi wyjść.
Wyszedłem, o nic nie pytając i nie snując domysłów.
Później spotkałem Ethel. Przechadzałem się po szpitalu, czekając na
mamę, a niebieskowłosa rozmawiała z jakąś kobietą. Pożegnały się i rozstały.
Ethel wyglądała smutnie. Miała podkrążone oczy i zimną twarz. Choć jej cera
nigdy nie ujrzała słońca, teraz była jeszcze bledsza.
- Cześć – powiedziałem.
Wzdrygnęła się.
- Och, to ty.
Diametralnie zmienił się jej wyraz twarzy. Ze smutnej, na zakłopotaną.
Nie chciała, żeby ktokolwiek ją zobaczył.
- Jak się masz, Louis? – zapytała.
- Bardzo dobrze. Naprawdę. Jest coraz lepiej – powiedziałem. –
Chciałbym wrócić do szkoły. A co z tobą?
- Mam się dobrze. Tak, jest dobrze.
Cisza.
- Poznałaś kogoś?
Nagle Ethel zaczęła płakać. Nie głośno, ale bardzo cicho, zaciągając
powietrze i wycierając łzy i tusz do rzęs.
- Zakochałam się Louis.
Cisza.
Nagle powiedziałem coś tak głupiego, że wciąż nie mogę w to uwierzyć.
- Miłość jest jak cebula. Im więcej warstw ściągasz, tym bardziej
śmierdzi.
Ethel wypuściła długo trzymane powietrze i zaśmiała się. Ja tylko się
uśmiechnąłem.
- Brakowało mi tego, Louis.
- Czego?
- Sposobu w jaki ze mną rozmawiasz.
Uśmiechnąłem się.
- Co z Harry’m?
- Dlaczego płaczesz, Eth?
Przez chwilę nic nie mówiła.
- Nie chcę o tym rozmawiać.
- Więc nie rozmawiajmy.
- Dziękuję.
- Czy to przez chłopaka?
Ethel spojrzała na mnie z uniesioną brwią.
- Mieliśmy o tym…
- Z Harry’m dobrze.
- Dlaczego ciągle zmieniasz…
- Ethel dlaczego płaczesz?
Kiedy teraz o tym piszę, nie mam pojęcia dlaczego to wszystko mówiłem.
Miałem w sobie tyle emocji, że przez chwilę zapomniałem kim jestem i jak się
tam w ogóle znalazłem.
- Ethel czy moja mama po mnie przyjedzie?
- Louis uspokój się! Uspokój się, bo inaczej tu wrócisz!
Nawet teraz nie wiem, dlaczego tak krzyczała. Może mówiłem zbyt szybko?
- O co chodzi? Ethel dlaczego pytałaś o Harry’ego? Dlaczego płaczesz?
- To przeze mnie. Boże, ja przepraszam. Nie chcę żebyś widział mnie w
takim stanie. Louis, ty…
Cisza. Przestałem mówić. Ethel szukała właściwych słów.
- Jesteś taki zagubiony.
Wtedy zacząłem krzyczeć:
- Dlaczego?! Wszyscy to mówią! Nie rozumiem!
Nie chciałem być agresywny. Po prostu skumulowałem w sobie zbyt wiele
emocji.
- Pójdę już.
- Louis! – krzyknęła Ethel. – Wracaj tu!
Zatrzymałem się.
- Dlaczego płakałaś?
Cisza.
- No bo… - Międzyczasie opuściła ręce. Gest bezradności. – osoba, którą
kocham już mnie nie chce. Ponieważ twierdzi, że jestem chora. To nie prawda
Louis, nie myśl tak. Tylko trzymaj Harry’ego blisko siebie. Nie pozwól mu pomyśleć,
że jesteś słaby. I, Louis, nie pozwól mu związać się z kimś innym. Okej?
Pomyślałem o Niall’u.
Wyszedłem ze szpitala.
CZWARTEK, 15 PAŹDZIERNIKA
Obudziłem się o drugiej w nocy i przypomniałem, że nie zjadłem obiadu.
Zszedłem po omacku schodami w dół i jakimś sposobem trafiłem do kuchni. Tam
zapaliłem światło.
Zacząłem robić kotlety. Potem nalałem sobie soku i usiadłem przy stole.
Wskazówki zegara przesuwały się bardzo powoli. W końcu dotarło do mnie, że tego
wszystkiego nie zjem. Poszedłem na górę i otworzyłem drzwi do pokoju Harry’ego.
Spał.
Zapaliłem nocną lampkę i przez chwilę patrzyłem jak mój przyjaciel śpi.
Na jego poduszkę opadało kilka loków. Oczy miał zamknięte, a usta nadęte i
ułożone z niesmakiem. Jakby śnił mu się koszmar. Stałem tak sobie przez jakiś
czas, zauważając, że oddycha z niezwykłą delikatnością. I prawie w ogóle się
nie porusza.
- Jesteś piękny – powiedziałem.
Wiedziałem, że nie może mnie usłyszeć.
Chciałem go obudzić i poprosić, by zjadł za mnie, ale nagle
przypomniałem sobie, że to nie jest normalne
i zacząłem się o siebie martwić. Miałem już wychodzić, gdy Harry zmarszczył
brwi i otworzył oczy.
- Co tu robisz, Louis? – zapytał.
Nie wiedziałem, co mam powiedzieć. Zaczęło kręcić mi się w głowie.
- Nie wiem, Harry – rzekłem. – czułem się taki samotny. – Kiedy to
mówiłem, miałem wrażenie, że właśnie uciekłem z Tamtego miejsca, że moje włosy
są długie i jestem odrażająco brudny. Ale w rzeczywistości miałem pełne 17 lat,
trzy miesiące terapii i poszarpane kosmyki na głowie. Nie zdążyłem zauważyć, że
miałem także łzy.
Harry podniósł się, a ja usiadłem na łóżku.
- Wszystko dobrze? – Cieszyłem się, że o to zapytał.
Odgarnął kołdrę, usiadł za mną okrakiem, obejmując mój tułów ciasno
rękoma. Oparł głowę o moje ramię i wtulił swój policzek w mój.
- Nie – rzekłem. – Nic nie jest dobrze. Przepraszam.
- Shhh.
- Och, Harry.
Cisza.
- Czym właściwie jesteśmy, Lou?
- Nie wiem.
Harry milczał. Poczułem jak tuli mnie jeszcze mocniej.
- Mam na myśli… wiesz… - dukałem.
- Uwierz, uczynisz mnie najszczęśliwszym człowiekiem na świecie, jeśli
będziemy razem. Ale pamiętaj, że najważniejsze jest to jak się teraz czujesz,
co przeżywasz i czy jesteś gotowy. Jeśli nie – nie śpiesz się. Nie chcę, żebyś
robił coś, czego się boisz. Ja będę tu dla ciebie zawsze. Jakiśtam związek
niczego nie zmieni. Myślę, że wtedy będziemy mogli trzymać się za ręce czy coś.
Zrób to, kiedy będziesz gotowy. Dobrze, Loueh?
Skinąłem słabo. Jedna z łez popłynęła swobodnie po moim policzku.
- Kocham cię, wiesz?
Wziąłem głęboki, drżący oddech i przełknąłem łzy.
- Wiem.
- I jesteś dla mnie bardzo ważny.
- Wiem.
- Nie rób głupstw, Lou-Lou. Wiesz, że to najgorsze co możesz teraz
uczynić.
- Wiem.
- Jesteś dla mnie najważniejszy.
W tamtej chwili zrozumiałem, że to co mówiła Ethel nie było prawdą. Nie
zawsze miała racje, ale to nic. Osoba, którą kochała zostawiła ją, bo może nie
rozmawiali ze sobą w taki sposób, w jaki ja rozmawiam z Harry’m. I może ta
osoba nie mówiła do niej w taki sposób w jaki mówi do mnie Harry. I ta osoba
nie kochała jej w taki sposób, w jaki kocha mnie Harry .
Potem odwróciłem się i usiadłem na ciepłych kolanach Harry’ego.
- Kocham cię tak samo mocno.
Harry mnie pocałował, ja oddałem pocałunek. W tamtej chwili w mojej
głowie wybuchło milion kolorowych fajerwerków. Każdy kolejny dotyk, wywoływał
jeszcze więcej emocji.
Nie kochaliśmy się tamtej nocy. Oboje nie byliśmy na to gotowi.
Wślizgnąłem się pod kołdrę razem z nim i zasnęliśmy.
Około czwartej poszedłem posprzątać w kuchni, i nie wróciłem już do
Harry’ego. Nie chciałem, by któraś z mam znalazła nas wtulonych w siebie
nawzajem. Gdy ułożyłem się w swoim łóżku, poczułem tak odrażający chłód, że
zacząłem płakać.
Chciałabym żeby wszyscy, którzy chcą być powiadamiani o nowych rozdziałach napisali mi teraz w komentarzu swoją nazwę tt. To bardzo ważne, dziękuję :)
|REKLAMA|
Chcesz zadawać pytania postaciom? Dowiedzieć się o czymś, co nie zostało uwzględnione w opowiadaniu? Wystarczy, że przejdziesz na: ASK i zapytasz poprzedzając pytanie (np.): „Harry (Clean Horizon): [treść pytania]” ENJOY!
Kolejny świetny rozdział, ale zdecydowanie za krótki. Ja chcę więcej! :P Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńjest cudowny. Zakochałam się w tym blogu! A mój tt to One_dreamxx
OdpowiedzUsuńWspaniałe, mój twitter to Nicki_Foreveer
OdpowiedzUsuńpiękny *.* przez chwile myślałam, ze Ethel może sie podobać Lou ;D a wgl co z Angel's touch, bedzie kontynuacja ? @snorfx
OdpowiedzUsuńUwielbam te opowiadanie *____* @nataaliaa9
OdpowiedzUsuńUgh. Ugh, ugh, ugh, po tysiąckroć "ugh"!
OdpowiedzUsuńWczoraj? Tak, myślę, że wczoraj trafiłam na Twoje opowiadanie. Najpierw przeczytałam 4 Ways To Destroy Life, czym po prostu mnie rozwaliłaś, powaliłaś i sprawiłaś, że padłam trupem. I to nawet nie chodzi o sam styl pisania, który swoją drogą jest niesamowity, ale o pomysł. Świetny, niepowtarzalny, oryginalny i perfekcyjnie dopracowany pomysł. Umarłam.
Potem ożyłam i zaczęłam szperać, by znaleźć coś innego Twojego autorstwa. Oczywiście, późna pora (bo 2.43 nad ranem wczesną nazwać nie można) i nieumiejętność korzystania z tabletu znacznie to opóźniły, ale trafiłam tu. Jednym tchem przeczytałam Clean Horizon. Byłam pod wrażeniem kreacji Harry'ego, zakochałam się w Niall'u, irytowałam się na Liama, Zayn był mi poniekąd obojętny, jednocześnie wkurzałam się i czułam litość w stosunku do Jay, chciałam, żeby Anne wróciła i BŁAGAŁAM, żeby Lou był żywy. Rzadko komu udaje się wzbudzić we mnie tyle emocji. To wszystko było tak... Tak cholernie dobre. Tak, tak, wiem, że to remake i w ogóle, jednak mimo wszystko Twój styl pisania, Twój sposób przedstawiania postaci, ich emocji i sposobu myślenia jest fenomenalny i po prostu... Och, no nie. Brak mi słów. Jednocześnie pragnęłam przeczytać wszystko na raz, a jednak zostawić sobie coś na później. Takie coś zdarzało mi się tylko kilka razy i to przy naprawdę dobrych książkach.
Kiedy odkryłam w końcu powód takiego, a nie innego zachowania Harry'ego, dowiedziałam się o ataku terrorystycznym i porwaniu Lou i kiedy w końcu zadzwonił ten telefon i pojawiła się wiadomość, iż Tommo się odnalazł - szalałam. Ze szczęścia, z euforii, nadziei. Później zmartwiłam się i w mojej głowie kołatała się myśl: To już koniec? A co dalej? Na szczęście okazało się, że jest coś dalej - Missing Harry.
No i co? Zaczęłam czytać, a jak! Tym razem zakochałam się także w Harrym i Louis'm. Przekonałam się do Jay i Robina. Momentami bolało mnie to, co czytałam, bo za bardzo wczuwałam się w postać. Zakochałam się w scenie, podczas której Harry mówi przy wszystkich: "- Teraz jest tylko mój." i momentami miałam dość Ethel. Byłam nieco rozczarowana opisem przetrzymywania Lou, bo choć wzbudził we mnie emocje, to jednak... Chyba liczyłam na coś więcej. Nie wiem.
Byłam Ci wdzięczna, że nie rzuciłaś Stylesa i Tomlinsona w ramiona i do łózka. Że pokazujesz, iż nie tylko dziewczyny mają problemy, że chłopcy też są wrażliwi, że czują, pragną, marzą. Byłam, do czasu, kiedy dotarłam do rozdziału 19 i się okazało, że nic dalej nie ma. Ugh, czułam się taka rozczarowana! Nie lubię czekać - zwłaszcza, kiedy są tak dobre opowiadania. Boję się, że później więcej tu nie trafię i nie przeczytam zakończenia, dlatego tu i teraz proszę Cię o informacje o nowości: @wanilia03 Nowości nieważne gdzie. Czy tu, czy na innych Twoich blogach. Och tak, mądra wanilia wbiła na komputer, by napisać ten krótki komentarz (za który przy okazji Cię przeprasza, czasem piszę bez ładu i składu) i wyszperać inne Twoje twory. Tak więc mam lekturę na wieczór, a jak!
Zakochałam się. Nie w Tobie, nie w Twoich bohaterach (no, poniekąd), nie w Twoim blogu. Ale w Twojej historii i sposobie pisania. Mam nadzieję, że i ja kiedyś posiądę taki warsztat, jak Ty. Że będę potrafiła słowem malować krajobrazy, wzbudzać emocje, tworzyć nowe życie.
Dziękuję Ci za to, że jesteś i że dałaś nam szansę przeczytania tego wszystkiego.
Pozdrawiam serdecznie,
wanilia.
Raz jeszcze (na wypadek, gdyby nie chciało Ci się tego całego czytać) proszę o informację o nowościach: @wanilia03
Nawet nie zdajesz sobie sprawy z tego jak kocham czytać takie długie komentarze. Jeszcze bardziej dodają mi sił do pisania. I gdyby nie to, że muszę stale się uczyć, to dzięki twojemu komentarzowi napisałabym już trzy rozdziały (każdy do innego fika *.*). Cieszę się, że mój sposób pisania, styl i pomysły wzbudzają u ciebie tyle emocji! Jestem ogromnie podekscytowana i jeszcze raz dziękuję :) :*
Usuńświetny jest. Kiedy można się spodziewać następnego? <3
OdpowiedzUsuńza jakiś czas na pewno się pojawi. Robię sobie małą przerwę, żeby teraz dodać trochę na Godzina 00:00, a potem znów wrócę tu by dodać kilka rozdziałów :)
Usuńkiedy następny? :)
OdpowiedzUsuńOhh... Kocham to bardzo, bardzo, bardzo mocno tak jak ciebie ^^ Świetne i takie ogólnie o Boże nie potrafię określić ^^ Czekam na następny :**
OdpowiedzUsuńheej mogłabyś mnie powiadamiać o nowych rozdziałach ??
OdpowiedzUsuńTT; @Child_Neverland byłabym bardzo wdzięczna :) o nowych rozdziałach na Godzina 00;00 też jakbyś mogła